W górę, czy w dół? Strzeż się prawidłowości w cenach akcji.

Tak, zarówno ceny jak i rynki akcji są źródłem informacji, jednak trudno jest odgadnąć te prawdziwe.

„Rynki akcji są zbyt z siebie zadowolone.” Ostatnio, gdy indeks Vix – miara zmienności rynku wykorzystywana w indeksie S&P500 – osiągnął rekordowo niski poziom, mogliśmy często słyszeć takie opinie. Jest jednak pewien problem z tego typu opiniami, a mianowicie są one po prostu błędne.

Rynki to nie ludzie. Ceny to niezamierzony efekt działań osób, które zajmują się obrotem akcji z różnych powodów. Jeżeli ceny rzeczywiście nam coś mówią, to często zupełnie coś innego niż myślimy. Przypatrzmy się bliżej wspomnianemu już indeksowi Vix. Indeks ten jest blisko powiązany ze zmiennością cen akcji. Im większe wahania indeksu S&P500, tym wyższy indeks Vix. Zmienność jest wynikiem porozumień zawieranych przez spekulantów giełdowych.

Bańka spekulacyjna

W przypadku, gdy wszyscy zainteresowani są sprzedażą, ceny będą musiały zostać obniżone, aby przyciągnąć jak największą liczbę kupujących. W sytuacji odwrotnej, gdy wszyscy są zainteresowani kupnem akcji, ich ceny będą musiały pójść w górę, by przyciągnąć sprzedających. W takim przypadku będziemy mieć do czynienia z dużą zmiennością. Jednak z drugiej strony, jeżeli nie dojdzie do porozumienia między poszczególnymi osobami zaangażowanymi w obrót akcji, sprzedający znajdą chętnych kupujących (i vice versa) bez zmieniania cen. W takim przypadku będziemy mieć do czynienia z małą zmiennością.

Zmienność nie wynika z tego, co ktoś sobie pomyśli. Wręcz przeciwnie, jest ona wynikiem, produktem ubocznym działań podjętych przez ludzi z innych powodów. Tłumaczy to wyraźny paradoks niskiej zmienności przy jednocześnie wysokiej politycznej niepewności. Spekulanci giełdowi w różny sposób interpretują niepewność. Przykładowo, dla niektórych prezydentura Donalda Trumpa była postrzegana jako czynnik mający pozytywny wpływ na rynek kapitałowych papierów wartościowych, podczas gdy inni uważali, że ten wpływ będzie negatywny.

Wysoka niepewność zatem towarzyszy niskiej zmienności. Z wysoką zmiennością mamy natomiast do czynienia wtedy, gdy pomiędzy ludźmi dochodzi do porozumienia. W 2008 r. wszyscy zgadzali się, że sytuacja jest straszna, a w 2000, że perspektywy są optymistyczne.

Pewność a stopa zwrotu

Nie możemy zatem powiedzieć, że mała zmienność jest znakiem samozadowolenia: wiemy to z historii. Gdyby tak było, to mała zmienność wywierała by presję spadkową na ceny. W rzeczywistości mamy jednak do czynienia z odmienną sytuacją: od 1990 r. zależność pomiędzy indeksem Vix a zwrotem z indeksu S&P500 była raczej negatywna.

[caldera_form id=”CF59783f8b861a6″]

Popatrzmy teraz na inny przykład – pogląd, że wzrost cen akcji świadczy o optymistycznych nastrojach wśród inwestorów. Inwestorzy mogą spodziewać się, że przyszłe dywidendy będą wyższe i dojdzie do skupu akcji. Mogą oni także być bardziej skłonni do podejmowania ryzyka. Wyższe przyszłe dywidendy są obietnicą większych zysków w przyszłości i dlatego zachęcają do zakupu akcji. Większa skłonność do podejmowania ryzyka natomiast jest równoznaczna z niższymi przyszłymi zwrotami, bowiem inwestorzy przyjmują niższą premię za ryzyko.

Brak umiejętności rozróżnienia pomiędzy tymi dwiema sytuacjami może okazać się bardzo kosztowny. W 2000 r. kiedy rozwój technologii był w zenicie, inwestorzy myśleli, że przyszłe dywidendy będą wysokie. Jednak premia za ryzyko była niska – ceny gwałtownie spadły, gdy inwestorzy zdali sobie sprawę ze swojej pomyłki.

Co to oznacza?

Tak, ceny niosą ze sobą określone informacje. Jednak rozszyfrowanie tych informacji nie jest łatwym zadaniem. W 2016 r. bukmacherzy obstawiali, że Wielka Brytania zagłosuje za pozostaniem w Unii Europejskiej, a Hillary Clinton najprawdopodobniej zostanie wybrana na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Rynki zdecydowanie wysyłały nam określone sygnały. Informowały, że w wyniku kilku znaczących zakładów, w których postawiono na pozostanie Wielkiej Brytanii w UE i na wygraną Hillary Clinton w wyborach prezydenckich w USA dochodzi do wypaczania cen.
Na obu rynkach większość obstawiała wyjście Wielkiej Brytanii z UE i wygraną Trumpa. Postawione kwoty zniekształciły notowania bukmacherów. Jednak większość obstawiających miała rację.

Naiwna wiara, że rynki się nie mylą może okazać się kosztowna, tak jak to pokazali ekonomiści Brock Mendel i Andrei Shleifer. W pierwszej dekadzie XXI wieku, wielu spekulantów giełdowych założyło, że kredytowe instrumenty pochodne zostały godziwie wycenione i oferowały trochę wyższe zwroty niż obligacje rządowe przy nieznacznie wyższym ryzyku i na tej podstawie dokonało ich zakupu.

Nie podążaj za zdaniem ogółu

Jednak był to sztucznie wywołany hałas, w wyniku którego ceny, już i tak wysokie, zostały jeszcze bardziej wywindowane w górę, gdy instrumenty te były wykupywane. W rezultacie doszło do kryzysu bankowego, kiedy to aktywa te zostały uznane za zbyt drogie. Tak, rynki często wysyłają nam określone sygnały. Jednak robią to subtelnie i po cichu i często nie mówią nam tego co myślimy.

Tak naprawdę, ludzie już znają te informacje. Duże zmiany na rynku akcji mają mały wpływ na wydatki konsumentów, którzy nawet w okresie kryzysu gospodarczego w latach 1987, 2001-2003 wciąż, co zaskakujące, dużo wydawali. Tendencje spadkowe odnotowano w 2009 r. Przyczyną niższych wydatków nie był spadek cen akcji a kryzys bankowy, który miał wtedy miejsce.

Wpływ rynków akcji na dobrobyt jest mały: ludzie nie ufają sygnałom, które wysyłają ceny i mają rację.

 

Materiał źródłowy : „Going up or just coming down? Beware of shares and price patterns”

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.