Zaprzepaszczone szanse na zyski

Dziennikarz ekonomiczny Investors Chronicle, Chris Dillow zwraca uwagę na przeprowadzone w 2016 r. badania dotyczące klasycznych błędów inwestycyjnych.

Wiemy, że ludzie często podejmują błędne decyzje inwestycyjne. Nowe badania ekonomiczne za rok 2016 wskazały na kilka przyczyn takiej sytuacji.

Zacznijmy od paradoksu. Dzięki internetowi inwestorzy dysponują obecnie większą liczbą potencjalnie lepszych informacji niż kiedykolwiek wcześniej. Nie widać jednak by fakt ten przekładał się na lepsze decyzje. Dlaczego tak się dzieje?

Poziomy ufności

Nikos Askitas z Instytutu Badań Pracy w Bonn mówi, że dzieje się tak, ponieważ „obfitość danych może przynosić efekty przeciwne do zamierzonych”. Posiadanie informacji czyni nas zbyt pewnymi siebie i może dopingować nas do podejmowania złych decyzji.

Przeprowadzona przez Rasmusa Toft-Kehlera ze Szkoły Biznesu w Kopenhadze analiza szwedzkich przedsiębiorców pokazuje ten fakt. Toft-Kehler stwierdza, że zarówno nowicjusze jak i doświadczeni biznesmeni mogą szybko zarzucać nieprzynoszące efektów projekty: pierwsi ze względu na to, że szybko się zniechęcają a drudzy, ponieważ nauczyli się rozpoznawać złe decyzje inwestycyjne.

Przedsiębiorcy dysponujący takim sobie doświadczeniem trzymali się słabnących firm i dlatego tracili pieniądze. Powodem jest to, że wiedzą, że złe czasy są często okresem przejściowym, ale nie nauczyli się jeszcze rozróżniać chwilowego niepowodzenia od naprawdę złego projektu.

Wiesz wszystko, nie wiesz nic?

Posiadanie umiarkowanej liczby informacji może okazać się nawet gorsze braku wiedzy. Sama informacja może okazać się dla nas myląca. Robert Metcalfe wraz ze swoimi kolegami z Uniwersytetu w Chicago stwierdzili powyższe po przeprowadzeniu świetnego eksperymentu. Poprosili maklerów o przetestowanie nowej platformy tradingowej.

Wystawili na tej platformie sztuczny instrument, który nazwali dłużnym funduszem dolarowym wraz z innymi zwykłymi instrumentami. Wszystko zostało tak zaaranżowane, aby wydawało się niezwykle atrakcyjną transakcją, ponieważ wartość instrumentu znacznie rosła gdy dolar amerykański szedł do góry i traciła tylko nieznacznie, gdy dolar tracił na wartości.

[caldera_form id=”CF59783f8b861a6″]

Potem podzielili maklerów na dwie grupy. Jedna grupa otrzymywała ceny sztucznego funduszu dolarowego sekunda po sekundzie, natomiast druga dostawała ceny co cztery godziny. Po dwóch tygodniach obrotów – okres wystarczająco długi, aby zobaczyć, że fundusz stanowił dobrą inwestycję – maklerzy, którzy otrzymywali czterogodzinne dane cenowe mieli więcej jednostek funduszu dolarowego niż ci, którzy otrzymywali dane co sekundę. W rezultacie, maklerzy, którzy otrzymywali dane co cztery godziny zarobili o wiele więcej.

Szum skutkuje nieuwagą

Jak widać najlepiej poinformowani maklerzy mieli gorsze wyniki. Stało się tak, ponieważ dane sekundowe stanowiły o wiele większy „szum” – dane, które są przypadkowe i które nie odzwierciedlają rzeczywistej sytuacji. Dane takie maskują atrakcyjność instrumentu. Dysponowanie mniejszą liczbą danych czasem oznacza mniejszy szum, a więc więcej sygnałów – a to zachęca do podejmowania lepszych decyzji.

Ale wiedza to oczywiście nie wszystko. Potrzebujemy także dyscypliny, by reagować. A inne nowe eksperymenty pokazują, że jej brakuje. Ekonomiści z Uniwersytetu Monachijskiego zaaranżowali obrót sztucznym instrumentem w warunkach laboratoryjnych: jedną cechą tych eksperymentów było to, że pozwalają nam poznać prawdziwą wartość instrumentu. Stąd możemy powiedzieć, kiedy instrument był błędnie wyceniany.

Potem dla jednej grupy zaaranżowali sytuację, która skutkowałaby obniżeniem poziomu samokontroli. I ustalili, że ta grupa obracała tym instrumentem po wyższych cenach. To pokazuje nam, że słaba samokontrola może przyczynić się do zawyżenia ceny instrumentu.

Śmiały – lub nawet zdesperowany?

Co może być przyczyną niskiej samokontroli w świecie rzeczywistym? Jednym z czynników są sukcesy odnoszone w przeszłości.

Alex Krumer z Uniwersytetu z St. Gallen pokazuje, że mężczyźni, którzy odnieśli sukces mają wyższy poziom testosteronu, dzięki czemu są bardziej śmiali w podejmowaniu ryzyka. Krumer stwierdza, że to „może tworzyć bańki cenowe na rynkach finansowych, ponieważ sukces z pierwszej inwestycji ukierunkowuje mężczyzn ku coraz chętniejszemu podejmowaniu dodatkowego ryzyka.”

Innym źródłem słabej samokontroli może być prosta desperacja. Osobne eksperymenty przeprowadzone przez Carmen Wang z Harvard Business School i Tobiasa Rotheli z Uniwersytetu w Erfurcie pokazały, że ludzie podejmują wyższe ryzyko, gdy zyski na bezpiecznych instrumentach są na niskim lub prawie zerowym poziomie – nawet wtedy gdy takie decyzje nie są zbyt opłacalne.

Eksperci, którzy wierzą, że niskie stopy procentowe spowodowały zbyt wysoką wycenę akcji przynajmniej bazują na danych eksperymentalnych.

Obstaw jak możesz najlepiej

Co więcej, niektóre błędy wydają się niezwykle trwałe nie tylko w czasie ale też na różnych rynkach. Maximilian Franke z Uniwersytetu w Ulm przestudiował tysiące zakładów dot. meczów piłkarskich w Europie w latach 2006-2014. Ustalił systematyczny wzór, gracze obstawiają zbyt dużo na outsiderów a zbyt mało na faworytów.

Zwyczaj ten nie dotyczy tylko piłki nożnej. Przez długi czas charakteryzował wyścigi konne a nawet tenis. Widzimy to także na rynkach akcji. Inwestorzy płacą zbyt dużo za akcje charakteryzujące się małymi szansami na uzyskanie dużych zwrotów: tzw. instrumenty loteryjne są przez to zbyt wysoko wyceniane i przynoszą średnie niskie zwroty.

Można pomyśleć, że skoro inwestorzy robią tak wiele błędów, można by to wykorzystać i na tym zarobić. To błędne założenie, jak pokazuje praca Heiko Jacobs z Uniwersytetu w Mannheim i Sebastiana Mullera z niemieckiej Wyższej Szkoły Zarzadzania w Heilbronn.

Przeanalizowali oni wiele tzw. anomalii na rynkach akcji np. tendencja do uzyskiwania dobrych wyników przez mniej ryzykowne akcje lub słabych wyników przez firmy wykazują duże zyski niegotówkowe. Stwierdzili, że przynajmniej poza USA, anomalie te trwały nawet po tym, jak naukowcy ogłosili swoje odkrycie w zakresie tendencji. Zdaje się, że inwestorzy nie uczą się na błędach innych.

Przyczyną takiej sytuacji może być fakt, że nabywanie z pozoru tanich papierów jest ryzykowne, w końcu mogą jeszcze bardziej stanieć. Lub też dlatego, że sprzedaż zawyżonych akcji jest trudna i ryzykowna. Niezależnie od przyczyny, rynki pozostają nieefektywne.

A to rodzi określone konsekwencje. Jeżeli inwestorzy będą systematycznie popełniać błędy, rynek akcji wykona złą pracę w postaci nadzoru nad szefami firm. Badania przez Rene Stulza w Uniwersytecie Stanowym w Ohio i Kathleen Kahle’a z Uniwersytetu w Arizonie potwierdza ten stan rzeczy.

Badania pokazują, że jest coraz mniej rentownych firm notowanych na amerykańskim rynku akcji niż 20 czy 40 lat temu.
Tak więc pytanie pozostaje: po co są rynki akcji?

 

 

Materiał źródłowy : “Trading chances to screw up.”

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.