Amerykański indeks giełdowy obrazujący koniunkturę giełdowa na Wall Street w pierwszej połowie lipca br. wzbił się na historyczne maksima cenowe. Porcja nowych środków finansowych, która napłynęła na akcje amerykańskich spółek to m.in. efekt odpływu pieniędzy ze Starego Kontynentu w obawie o skutki czerwcowego Brexitu. Czy jednak tak wysokie wyceny amerykańskich akcji są uzasadnione z fundamentalnego punktu widzenia?
Miarą atrakcyjności akcji na rynkach finansowych są wskaźniki wyceny rynkowej. Najczęściej używany jest mnożnik P/E obrazujący stosunek wartości rynkowej do wypracowywanych zysków. Wskaźnik ten osiąga w ostatnim czasie bardzo wysokie poziomy, najwyższe od 2012 r.
Źródło: http://www.gurufocus.com
Równocześnie S&P500 notuje maksima cenowe.
Uzasadnieniem dalszych zwyżek indeksu S&P500 byłby wzrost wyników finansowych spółek, który przyczyniłby się do uatrakcyjnienia wycen i spadku wskaźnika P/E na niższe poziomy. Dotychczasowe tendencje są jednak odwrotne.
Zyski wypracowywane przez amerykańskie spółki według prognoz w II kw. 2016 r. obniżyły się w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku o 5,8 proc., co równocześnie oznaczałoby piąty spadkowy kwartał z rzędu.
EPS (zysk na akcję) dla spółek z indeksu S&P500
Źródło: http://www.multpl.com
Gdzie szukać wskazówek i podpowiedzi przydatnych w prognozowaniu dalszej koniunktury?
W próbach szacowania dalszej koniunktury na amerykańskim rynku akcji najbardziej skuteczne są wskaźniki wyprzedzające. Jednym z nich jest indeks wskaźników wyprzedzających (LEI) – opracowywany przez Conference Board. Obejmuje on wskaźniki ekonomiczne, które wyprzedzają zmiany zachodzące w twardych statystykach makro. W ostatnim czasie wskaźnik ten ulega pogorszeniu, przestrzegając inwestorów przed zbytnim optymizmem.