Gra pod wynik, czy się opłaca?

Razem z zeszłym tygodniem na GPW skończył się sezon publikacji wyników za III kw. Jak zwykle część zaskoczyła pozytywnie, inne zaś rozczarowały. Sprawdźmy jaki wpływ mają na notowania spółek i czy warto je wykorzystać w gieldowej praktyce.

 Twarde wyniki najlepiej opisują dokonania i biznesowe sukcesy czy porażki spółki. Weryfikują one wcześniejsze strategie, pokazują czy zapewnienia i plany prezesów mają pokrycie w rzeczywistości. Są też najlepszą i najpewniejszą informacją o aktualnej kondycji finansowej przedsiębiorstwa. Pozwalają rozpoznać trendy w przychodach, kosztach i w finalnych zyskach, umożliwiając precyzyjniej prognozować przyszłość. Nic dziwnego, że z niecierpliwością są oczekiwane przez inwestorów i znajdują bezpośrednie przełożenie na giełdowe notowania. Przykładów, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych, długo szukać nie trzeba.

Świeżym i bardzo efektownym dowodem jest GPW, która pod koniec października pochwaliła się nadzwyczaj dobrymi wynikami w III kw.: przychody ze sprzedaży wyniosły w grupie 77,9 mln zł (wzrost o 12,4% w porównaniu z II kw. oraz o 12,9 % r/r). Konsensus zakładał przychody na poziomie 74,5 mln zł. Pozytywnie zaskoczyły również zyski. EBITDA wyniósł 44,1 mln zł (wzrost o 36,5% wobec II kw.). Wynik netto sięgnął 30,0 mln zł, a więc był o niemal 50% wyższy niż ostatnio. Konsensus PAP zakładał zysk netto w wysokości 23,5 mln zł. Odpowiedź rynku była bardzo wyrazista, co pokazuje poniższy wykres. Obraz mówi sam za siebie (strzałka pokazuje dzień publikacji raportu), w trakcie jednej sesji kurs zyskał 13,9%.

 21.11.14 - gpw

Na przeciwległym biegunie znalazło się np. LPP. W prawdzie przychody spółki w III kw. (1234,2 mln zł) były lepsze niż przed rokiem (o 11,4%) i bliskie rynkowemu konsensusowi (wyższe o 0,3%), ale wyniki na poziomie zysków mocno zawiodły. EBIT (134,4 mln zł) spadł r/r o 19,7%, a zysk netto aż o 26% (odpowiednio 5,5% i 23,0% poniżej oczekiwań). Reakcja była natychmiastowa, w ciągu pierwszego dnia akcje straciły 7,6%

 

21.11.14 - lpp

Problem w tym, że wyniki są przecież zawsze w mniejszym lub większym stopniu niewiadomą. Kiedy wchodzimy na rynek wcześniej podejmujemy ryzyko, że jednak źle trafimy i czekać może nas duża strata. Jak widać na przykładzie LPP, następnego dnia rynek otworzył się ze sporą luką cenową. Kiedy natomiast zdecydujemy się na inwestycje dopiero po publikacji raportu, za bezpieczeństwo zapłacimy wyższą ceną akcji (wzrostowa luka na wykresie GPW). To prawda, ale często się zdarza, że ten pierwszy impuls jest początkiem większego ruchu, który można wykorzystać. Widać to chociażby w obu opisywanych przypadkach, gdzie po początkowym skoku ceny nadal rosną/spadają. Jeszcze bardziej wyraziste są dwa kolejne przykłady:

21.11.14 - comarch

Zielone strzałki na wykresie Comarchu wskazują na daty publikacji raportu za II i III kw. obecnego roku. Pierwsze pozytywne zaskoczenie zainicjowało wzrost, który trwał blisko trzy tygodnie. Potem na dwa miesiące kurs utkwił w miejscy, by niedawno po kolejnych dobrych wynikach znowu poderwać się do góry. Warto było zaryzykować.

 21.11.14 - gtc

 

Rozczarowanie wynikami było natomiast udziałem akcjonariuszy GTC. Jak widać na wykresie, reakcja była gwałtowna i zdecydowana. Na pierwszej sesji akcje straciły 11% swojej wartości, ale nie był to koniec kłopotów. Ceny spadały przez następne dwa miesiące i do dziś nie mogą się podnieść. Szybka ucieczka była więc wskazana.

Podsumowując, wynikom przyglądać się trzeba po pierwsze dla tego, że mogą sprowokować znaczne przesunięcia w naszych portfelach. Datę publikacji raportu okresowego spółki, której akcje posiadamy najlepiej sobie zapisać, za gapiostwo możemy bowiem słono zapłacić. Po drugie: wyniki zaskakujące (znacznie dobiegające od prognoz) mogą być impulsem, który nada notowaniom kierunek na dłuższy czas. A to możemy wykorzystać w celu podniesienia prawdopodobieństwa naszego sukcesu na giełdzie.

2 komentarzy

  1. Maciej Szmigel,

    To prawda i tu jak wszedzie przydaje jest wiedza. Mniej doświadczeni korzystać mogą z pomocy analityków i ich komentarzy do raportów. Dobrym pomysłem jest też porównywanie wyników do konsensusu oczekiwań, który dla większych spółek obliczany jest przez PAP czy Reutersa.

  2. jasne, jasne. tylko, że spółki podrasowują wyniki i samo spojrzenie w raport nie wystarcza. przykładem JSW

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.