Fed zrobił wczoraj kolejny krok na ścieżce wygaszania programu Quantitative Easing, czego amerykańscy inwestorzy nie przyjęli tego z entuzjazmem. Przeszłe doświadczenia nie są najlepsze, dlatego warto obserwować rozwój sytuacji na Wal Street.
Na początek trochę historii, nie takiej znowu odległej, bo dotyczy połowy 2011r. Wtedy to zakończyła się druga runda „luzowania ilościowego” (Quanitative Easing)- prowadzonego przez Amerykańską Rezerwę Federalną programu skupu aktywów, który miał przyczynić się do przezwyciężenia kryzysu finansowego. W praktyce duża część pieniędzy trafiła na rynki finansowe, napędzając hossę na nowojorskiej giełdzie i rynkach surowcowych. Stąd też finansowy świat wyczulony był i nadal jest (obecnie prowadzona jest runda trzecia QE) na działania Fed zmierzające do obcięcia źródła taniego kapitału. Wtedy, w połowie 2011r., Wall Street, a za nią i inne światowe giełdy na taką decyzje zareagowały poważnym tąpnięciem (wykres S&P500 poniżej). Amerykańskie indeksy w zaledwie kilka dni straciły po kilkanaście procent. Nasza GPW doświadczona została jeszcze mocniej a WIG20 do dzisiaj nie zdołał podnieść się do wcześniejszych poziomów.
Teraz sytuacja jest inna, bardziej spokojna. Fed nauczony przykrym doświadczeniem z połowy 2011r. podszedł do sprawy dużo bardziej odpowiedzialnie. Rozpoczynając trzecią odsłonę QE zapowiedziano, że będzie on wygaszany w momencie wyraźnej poprawy napływających danych makroekonomicznych. I tak rzeczywiście się stało. Amerykański PKB rośnie nadspodziewanie szybko (w III kw. 2013r. aż o 4,1% w ujęciu annualizowanym), podnosi się rynek pracy (stopa bezrobocia spadła w grudniu do 6,7%), drożeją nieruchomości (według indeksu S&P/Case-Shiller o 13,7% w ciągu ostatniego roku). W założeniu przyspieszenie gospodarcze miało zrównoważyć odebranie giełdzie źródła taniego kapitału. Wyeliminowano też element zaskoczenia. Rynki przez wiele miesięcy były przygotowywane na wycofywanie się z programu. Już w czerwcu 2013r. Ben Bernanke zapowiedział, że Fed przymierza się do ograniczenia comiesięcznej sumy przeznaczonej na wykup obligacji. Efekt był taki, że kiedy w grudniu doszło do pierwszego cięcia (o 10mld dolarów), Wall Street nawet odetchnęła z ulgą. Z wypowiedzi niektórych członków FOMC wynikało bowiem, że program może zostać ograniczony dużo mocniej. Wczoraj Fed zrobił następny krok, obcinając QE o kolejne 10mld USD miesięcznie.
Tym razem nowojorska giełda nie była już tak wstrzemięźliwa. Jeszcze przed decyzją doszło do wyraźnego obsunięcia, indeks S&P500 stracił w trakcie trzech sesji 3,5%, na samą decyzje też odpowiedział czerwienią. To są na razie jedynie symptomy ostrzegawcze. W najbliższych dniach warto szczególnie uważnie przyglądać się zachowaniu Wall Street – dalsze spadki przyczynić się już mogą do wyraźnego pogorszenia globalnej koniunktury. Od czasu tąpnięcia po zakończeniu drugiej odsłony QE amerykańska giełda rosła w szybkim tempie, przy czym od ponad roku nie było głębszej korekty. Pokusa realizacji zysków musi być więc spora. A w krótkim terminie na giełdzie liczą się przede wszystkim emocje, które często przesłaniają fundamentalne podstawy.
różnie może być, rynki są nieprzewidywalne, a USA rzeczywiście się łamie. trza będzie chyba przemyśleć wycofanie kapitału i przeczekać na zewnątrz. PS. ktoś zerżnął temat i podobny tekst (i rysunek) i jest dziś na pierwszej stronie parkietu.
DJI i S&P500 poniżej pierwszych silnych wsparc. robi sie goraco…