Przerwany serial

           Amerykańska gospodarka przyklęka na jedno kolano, pogarszają się też nastroje na rynkach finansowych, w ślad za nimi w dół pikują giełdy. W tej sytuacji uzasadnione są pytania o możliwość dalszego luzowania polityki pieniężnej. 

            Spekulacje na ten temat trwają w najlepsze. Wystarczy przyjrzeć się artykułom na amerykańskich portalach inwestycyjnych, gdzie znaleźć można przemyślenia rynkowych autorytetów okraszone gryzącymi się wzajemnie tytułami, np: „Good Chance of QE3 By Year End” i „Not Much Chance For QE3”. Równie sprzecznie były odbierane wypowiedzi szefa FED. 14 lipca Ben Bernanke powiedział, że w razie wyraźnych symptomów słabości amerykańskiej  gospodarki, FED nie wyklucza dalszego jej wspierania. Rynki przyjęły to za dobrą monetę, interpretując jako zapowiedź możliwego wznowienia „luzowania ilościowego” i podbijając ceny akcji. Już dzień później przyszło jednak rozczarowanie, kiedy Bernanke przed kongresem jasno stwierdził, że Rezerwa Federalna nie jest w tej chwili gotowa na wznowienie programu skupu obligacji. To zaciążyło rosnącej wcześniej Wall Street, wskazując, iż inwestorzy liczą się z kolejnym zastrzykiem gotówki, stymulującej przyrost byczych mięśni. Spójrzmy na wykres S&P500 zamieszczony poniżej. Analogia do połowy zeszłego roku wydaje się wyraźna. Wtedy koniec pierwszej edycji QE zbiegł się z silna korektą., którą ucięły dopiero nadzieje na wznowienie programu.

03.08.11 - qe3

            Zwolennicy kolejnej rundy QE argumentują, zgodnie zresztą z rzeczywistością., iż gospodarka amerykańska wciąż nie jest w dobrej formie. Wzrost gospodarczy marnieje w oczach (w II kw. PKB wzrósł zaledwie o 1,3% w ujęciu rocznym), rynek pracy nie potrafi dźwignąć się z kolan, wciąż tanieją nieruchomości. Zawarte niedawno porozumienie w sprawie podniesienia limitu amerykańskiego długu wymaga zacieśnienia polityki fiskalnej, a dokręcenie śruby jeszcze bardziej obniża perspektywy przyszłego wzrostu.

            Przeciwnicy „luzowania ilościowego” twierdzą natomiast, iż program po prostu się nie sprawdza. W ślad za pieniędzmi nie przyszła bowiem autentyczna poprawa gospodarcza. Środki nie zwiększyły akcji kredytowej, która miała ożywić gospodarkę, a zassane zostały przez rynki finansowe, wzmacniając i napędzając hossę na rynkach surowców i giełdach akcji. To też prawda i w tym kontekście słuszne wydają się ostrzeżenia o niebezpieczeństwie pompowania baniek na rynkach.

            Ustawowym celem amerykańskiego banku centralnego jest jednak nie tylko trzymanie w ryzach inflacji, ale i walka z bezrobociem. FED jest zatem między młotem a kowadłem. Pomimo wpompowania w gospodarkę olbrzymiej sumy pieniędzy, inflacja jak na razie nie jest problemem, nieustannie pozostaje nim natomiast brak miejsc pracy. Stąd FED pozostawia sobie uchylona furtkę do dalszych działań, równocześnie nie składając jeszcze jednoznacznych obietnic, a ostateczną decyzję uzależniając od tego, co przyniesie najbliższa przyszłość.

           Jeśli osłabienie gospodarcze w Stanach będzie postępować, nowojorska giełda zapadnie się o kilkanaście procent, a napięcia inflacyjne pozostaną słabe. prawdopodobieństwo wprowadzenia QE3 będzie rosnąć. Zwłaszcza, że inne środki stymulacji przy rekordowo niskich stopach procentowych są niedostępne.

           Jakie są potencjalne skutki wznowienia zaniechanych w czerwcu działań? Opierając się na doświadczeniach z niedalekiej przeszłości można podejrzewać, że sprzyjać będzie to napędzeniu hossy na rynku surowców, szczególnie kruszców szlachetnych. Wizja napływu nowego pieniądza powinna trzymać wysoko też Wall Street, amortyzując ewentualne wstrząsy spowodowane niekorzystnymi wieściami z gospodarki. A w dłuższej perspektywie? Tutaj przeszłość przestrzega, że szanse na zbawienny wpływ są raczej znikome.

4 komentarzy

  1. możliwe wznowienie serialu już w piątek. teraz wszczyscy będą słuchać Bena, cczy ten da rade podnieśźć nastroje na giełdach

  2. na razie decyzji nie ma, ale mam wrazenie, ze bank centralny w europie i fed nie pozostawia spraw wlasnemu biegowi. juz zreszta skupuje sie obligacje krajow bankrutow, a w usa pieniadz bedzie tani jeszcze co najmnjiej przez dwa lata. jak kryzys zacznie wracac to wyjscia nie bedzie.

  3. fed ma sie chyba zebrac jutro i debatowac. po ostatnim tygodniu szanse na qe chyba rosna, pytanie czy to pomoze? osobisice mam watpliwosci, a nawet jesli, to zatrzyamanie spadkwo bedzie sztuczne i w przyszlosci i tak prawdopodobnie za to zaplacimy

  4. bedzie nie bedzie, tego nikt nie wie. trzeba bedzie po prostu reagowac, kiedy ben pusci farbe i tyle, bo wtedy hossa gwarantowana. a ze sztuczna? co za roznica? wazne, ze ceny rosna. po ostatnich danych i spadkach na wall street szanse coraz wieksze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.