W zeszłym tygodniu WIG20 wspiął się do poziomu 61,8% zniesienia bessy z lat 2007-2009pkt. To potencjalnie silny opór oraz ważne miejsce z punktu widzenia AT i przynajmniej na jakiś czas może przytrzymać zapędy byków. Jego ostateczne pokonanie utrwalić winno zaś ponad dwuletnią hossę
61,8% zniesienia poprzedniego ruchu to jeden z najważniejszych poziomów Fibonacciego, opartych na zasadzie złotej proporcji (czy też złotego podziału). W teorii analizy technicznej w tym miejscu często zwykł objawiać się ważny opór lub wsparcie (w zależności od kierunku ruchu cen). W zeszłym tygodniu indeks największych spółek GPW dotarł właśnie do tego newralgicznego miejsca.
Jak wiadomo, nie ma narzędzi doskonałych. Tak samo jest w przypadku technik Fibonacciego. Czasami poziomy zniesień spisują się niemalże podręcznikowo, innym razem natomiast rynek kompletnie nie zwraca na nie uwagi. Na pewno jednak funkcjonują one w umyśle wielu inwestorów giełdowych, co „samo przez się” może powodować ich skuteczność. Jeśli bowiem duża część uczestników rynku będzie się spodziewać w danym miejscu momentu zwrotnego, swoimi działaniami może się takiemu rozwojowi sytuacji przynajmniej w pewnym stopniu przysłużyć.
Zauważmy, iż najgłębsza dotychczas korekta w narodzonym na początku 2009r. trendzie wzrostowym (kwiecień-lipiec 2010r.), zaczęła się dokładnie na wysokości 50% zniesienia bessy (ok. 2600pkt.), a to również istotny poziom Fibonacciego. WIG20 stracił wtedy 335pkt., czyli 12,85% wartości. Opór przełamany został dopiero blisko pół roku później i po tym zdarzeniu, zgodnie zresztą z zasadą zamiany biegunów, poziom zniesienia pełnić zaczął rolę ważnego wsparcia. Kilkakrotnie testowany, za każdym razem skutecznie podtrzymywał słabnący rynek.
Teraz znajdujemy się przy kolejnym istotnym poziomie zniesienia. Jak będzie tym razem? Zachowanie indeksu w trakcie ostatnich sesji nie rozjaśniło bynajmniej tej kwestii, ale w spornym rejonie faktycznie pojawiła się podaż i indeks przystanął, co zdaje się przemawiać za realnym oporem. Na obecnych wysokościach leży też formacja trójkąta ukształtowana na początku 2008r. (oznaczona na wykresie czerwonymi liniami), oraz przebiega linia oporu łącząca poprzednie szczyty obecnego trendu wzrostowego. To dodatkowo wzmacnia potencjalną siłę przeszkody. Jak dotąd rynek cofnął się tylko nieznacznie, niejako szykując siły na decydujący pojedynek. Najbliższe sesje powinny odsłonić nieco rąbka tajemnicy, a wynik potyczki wpłynie na obraz techniczny rynku. Ponieważ poziom 61,8% często zwykł kończyć korekty poprzednich ruchów, jego ewentualne pokonanie przemawiać będzie za tym, iż od dwóch lat faktycznie mamy do czynienia z nową hossą, a nie tylko odreagowaniem poprzedniej bessy.
Za bykami i pozytywnym rozstrzygnięciem przemawia kilka faktów. Trend wzrostowy na GPW ma się dobrze, czego dowodem jest niedawne wybicie górą z pięciomiesięcznej konsolidacji widocznej po prawej stronie wykresu. Potencjał sygnału kupna, jaki wtedy się pojawił, sięga wysoko ponad obecne poziomy. Optymistom sprzyja też otoczenie. Indeksy zachodnie w większości uporały się już z 61,8% zniesieniem, choć dla niektórych stanowiło to poważny problem, co pokazują wykresy poniżej. Teraz zbliżają się już do szczytów z 2007r. Prawdopodobne wydaje się więc, iż po chwilowym przestoju lub nawet większym cofnięciu cen i nasz rynek obierze tę samą drogę.
sie juz cofnelo i teraz co, bedzie rajd w gore i przelamanie zniesienia? ja stawiiam, ze tak, ale to bedzie labedzi spiew i od wiekszej korekty na dlugo nie uciekniemy:)
Eee, no znamy przynajmniej fusy, czyli uwarunkowania. precyzyjnie rozwoju sytuacji nikt nigdy nie umial i nie będzie umial przewidziec. Inaczej rynki finansowe nie mialyby racji bytu i tyle. Dzieki temu każdy może sobie pospekulowac;)
czyli tradycyjnie nic nie wiadomo, krecimy sie we mgle, a wszelkie analizy to czysta spekulacja i wrozenie z fusow
ben nie moze pozwolic na gwaltowne spadki. sam przyznawal, ze fed zalezy na tym by podsycac w amerykanach poczucie bogactwa, zeby ci wiecej wydawali, a hossa jest do tego niezbedna. gospodarka usa opiera sie na konsumpcji, wiec ludzie musza kupowac. wiadomo, ze taki sztuczny stan wiecznie trwac nie bedzie, ale koniec bedzie zaskakujacy i pojawi sie wtedy, gdy nikt nie bedzie sie go spodziewal.
moim zdaniem wygaśniecie QE2 sprowokuje spadek o mniej wiecej 20%, a kiedy? jak inflacja zaszachuje FED i ten nie bedzie mial wyjscia. rynki dostrzega, ze bernanke bedzie zmuszony do zaciesniania polityki pienieznej i banka prysnie
Hehe… a i owszem, to jest argument niepodwazalny:) ale może afryka, bliski wschod i japonia wystarcza za wymowke.
“.. jak pchaja dolary na rynek, to czemu niby ten wczesniej mialby spadac?”
chocby po to zeby zmusic FED do QE3 😉
korekte obstawiam dopiero po koncu QE2, moze troche wczesniej, jesli bedzie wiadomo, ze nie bedzoe kontynuacji. jak pchaja dolary na rynek, to czemu niby ten wczesniej mialby spadac?
kiedys musi sie pojawic wreszcie wieksza korekta. to hossa drukowanymi dolarami pisana, a poprawa gospodarcza sie slimaczy. kiedy, nie wiadomo, moze byc i teraz. moment wydaje sie dobry