Znane strachy czy nowe fetysze?

             Niebawem zakończymy drugi rok giełdowych wzrostów. Globalna gospodarka podnosi się powoli, raz po raz potykając się o przeszkody i strząsając nadmierny optymizm z giełdowych parkietów. Ten z uporem jednak powraca. Nowy rok beztroski na pewno nie będzie.

            WIG20 jest 16% wyżej, niż na finiszu roku zeszłego. Podobnie jest na większości światowych parkietów, dla giełd akcji był to zatem czas umiarkowanie udany. Wprawdzie daleko do osiągnięć z roku poprzedniego, ale jednak. Zysk to zysk.  Wcześniejsze 12 miesięcy trudno zresztą przebić, w 2009r. indeks największych spółek GPW zyskał 62,5%, a od lutowego dołka do ostatniego dnia grudnia powiększył swoja wartość niemal dwukrotnie (90,6%).

            Rok 2010 zaczął się od lekkiej paniki, gdy w ciągu niecałych trzech tygodni, WIG20 oddał ponad 330pkt. Powodem tąpnięcia była eskalacja problemów Grecji, budząca obawy o przyszłość całej strefy euro. Niepokoje te nie rozwiały się do teraz i w cieniu zagrożenia niewypłacalnością peryferyjnych krajów eurolandu upłynął cały rok. Rozprzestrzenieniu się budżetowej choroby nie udało się zapobiec i niedawno pod jej wyniszczającym wpływem zaniemogła Irlandia. Tu już reakcja giełd była spokojniejsza, wszak choroba dobrze poznana, a i kroplówka czekała w zanadrzu. Reszta krajów tzw. grupy PIIGS również od dawna wykazuje objawy zakażenia. W kolejce na intensywną terapię ustawia się już Portugalia, która pociągnąć może za sobą Hiszpanię, a to byłby już cios trudny do uniesienia dla całej strefy euro. Lecą też ratingi kredytowe innych państw Starego Kontynentu. Niebezpieczeństwo rozwoju zarazy nie pozwala na spokojne budowanie hossy (jeśli to w ogóle hossa, bo wątpliwości nadal pozostały). Ta jednak trwa, uporczywie stawiając czoła wszelkim zagrożeniom. Światowa gospodarka wszak powoli, aczkolwiek sukcesywnie się podnosi, ciągnąc do góry giełdowe wyceny.

           Jaki będzie rok kolejny? W tej chwili perspektywy są umiarkowanie optymistyczne, strachów jednak nie brakuje. Nie zapowiada się na to, by dla inwestorów miał być to czas spokojniejszy i indeksy nie raz pewnie dostawać będą nerwowych drgawek. Znane problemy narastają, pojawiają się też nowe giełdowe fetysze.

           Na rynkach wschodzących jest za to aż „za dobrze” i tamtejsze gospodarki niebezpiecznie się rozgrzewają. Obawy giełd o nieuniknione zacieśnianie polityki pieniężnej widoczne były już pod koniec obecnego roku. Chiny, Indie czy Brazylia walczyć będą musiały z hydrą inflacji, pompującą niebezpiecznie ceny i grożącą wykwitem spekulacyjnych baniek. Zadanie iście herkulesowe, bo podnoszenie stóp procentowych zachęcać będzie do jeszcze większego napływu taniego pieniądza masowo produkowanego na zachodzie.

          Tym pokrętnym szlakiem dochodzimy do lidera owego druku i gospodarczego Hegemona, czyli USA. Amerykanie postanowili z obu powyższych sytuacji wyciągnąć coś dla siebie. Z Europy kopiują powiększający się deficyt budżetowy, który jeszcze z niechęcią, ale zauważają już agencje ratingowe, na razie tylko pomrukując o negatywnych perspektywach amerykańskiego długu. Kilka lata temu coś takiego było jednak nie do pomyślenia, a obligacje USA były wyznacznikiem pewności i bezpieczeństwa. Pracujące pełną parą maszyny drukarskie pompują Wall Street, ale wysokie ceny muszą odnaleźć swoje uzasadnienie w rzeczywistej poprawia sytuacji gospodarczej. Tony nowego pieniądza grożą też eksplozją inflacji w przyszłości, z której poskromieniem FED będzie musiał się uporać.

            Podtrzymanie hossy nie będzie więc zajęciem prostym, a linie kreślone przez giełdowe indeksy wystawią oceny światowym decydentom. Jeśli w jednej części globu coś pójdzie nie tak, ożywienie gospodarcze poważnie się zachwieje, czego giełdy nie omieszkają bezwzględnie skomentować. Hossa jednakże zazwyczaj rozwija się w bólach, a kiedy wątpliwości znikają, oznacza to zazwyczaj jej zbliżający się koniec.

4 komentarzy

  1. avatar

    eee tam marudzenie wiadomo ze rynki kieruja sie chciwoscia i strachem wiec trudno od nich wymagac stabilnosci.

  2. avatar

    duzo tych watpliwosci, wiele potencjalnych ryzyk. balansujemy na linie i nikt nie wie jak to sie skonczy. jeden wielki eksperyment.

  3. avatar

    na rynkach nadal utrzymuje sie nadplynnosc a kolejne luzowanie polityki pienieznej przez FED i ulgi podatkowe w USA moga zwiekszyc apetyt na ryzyko na rynkach finansowych. Powinny skorzystac rynki wschodzace i surowce. Jak jednak dlugo potrwa to eldorado trudno przewidziec, wszak rynki kieruja sie emocjami wiec nie znamy dnia ani godziny.

  4. avatar

    tez uwazam ze przyszly rok to bedzie hustawka nastrojow. Zagrozen jest sporo a rynki juz powyciagane. Troche niepokoi napompowany balon na rynku surowcow chyba peknie w 2011 roku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.