Inwestor podejmujący ryzyko na rynku kapitałowym, każdorazowo przed zawarciem transakcji powinien z góry określić ile wynosi maksymalna strata, która skłoni go do wycofania się z rynku i zamknięcia pozycji. Ryzyko te w skali mikro dotyczy naszego przykładowego inwestora, jak również każdego przedsiębiorstwa. Czy można te ryzyko w jakiś sposób zmierzyć?
Funkcjonująca na rynku firma narażona jest na szereg czynników ryzyka, które można pogrupować na ryzyka związane z podstawową działalnością (np. wpływ konkurencji), ryzyka finansowe (np. zmiany stóp procentowych), czy ryzyka kredytowe (związane np. z niewypłacalnością klientów). Ryzyko w dziedzinie finansów zawsze towarzyszy przedsiębiorstwu i zadaniem spółki jest odpowiednio nim zarządzać. Podstawowym zadaniem komórki odpowiedzialnej za finanse, jest pomiar ryzyka. Nie można bowiem zarządzać czymś, czego nie da się zmierzyć. Mówi się, że ryzyka, na które może być narażona firma należy w pierwszej kolejności zdefiniować i pomierzyć. Dopiero po identyfikacji przeciwnika, można zastanowić się, co da się w tym temacie zrobić.
Jedną z najpopularniejszych miar ryzyka jest VaR (wartość zagrożona – z ang. value-at-risk). VaR wskazuje, jaka jest maksymalna możliwa wielkość straty w przyjętym horyzoncie czasowym dla zdefiniowanego poziomu prawdopodobieństwa. Jeśli VaR w okresie pół roku dla kwoty 10 tys. zł wynosi 95 proc., oznacza to, że z prawdopodobieństwem 95 proc. strata firmy w ciągu najbliższego okresu pół roku nie przekroczy 10 tys. zł. VaR nie powie jednak nam, jaka może być ewentualna maksymalna strata w szczególnych, nadzwyczajnych warunkach, np. w sytuacji powstania na rynku kryzysu finansowego. W celu okiełznania tego zagadnienia opracowano miarę ryzyka pod nazwą oczekiwanej straty warunkowej (ES – z ang. „expected shortfall”). ES stanowi oczekiwaną wartość straty w sytuacji, gdy strata przekroczy poziom VaR (inaczej jest to średnia wartość strat przekraczających VaR).
Ciekawa jest geneza powstania VaR. Jak często bywa, również w tym przypadku, potrzeba stała się matką wynalazków. W czasach rosnącego ryzyka przed ostatnim kryzysem finansowym, największe instytucje finansowe podjęły prace nad przygotowaniem modeli ekonomicznych, które byłyby w stanie zmierzyć ryzyko finansowe dotyczące całego przedsiębiorstwa. Prekursorem był bank J.P. Morgan, który opracował system pod nazwą Risk Metrics. Prezes tej amerykańskiej instytucji finansowej otrzymywał codziennie raport dotyczący potencjalnych strat, które mogą pojawić się w okresie najbliższych 24 godziny w wyniku niekorzystnego zachowywania się rynku akcji, walut i zmian stóp procentowych. Służby finansowe zgodnie z zaleceniem przełożonego przygotowały system, który mierzył ryzyko poszczególnych aktywów, a następnie ryzyka te łączone były w jedną miarę, która nazwana została Value-at-Risk, czyli wartością w zagrożeniu. Wysiłek włożony w pracę opłacał się. J.P. Morgan w czasie eskalacji kryzysu finansowego zasłyną z przejmowania kolejnych ofiar niewłaściwego podejścia do tematu ryzyka. Instytucja ta przejęła m.in.: amerykański bank inwestycyjny Bear Stearns, swojego konkurenta Bank One oraz Washington Mutual – amerykańską kasę oszczędnościowo-pożyczkową.
Miara ryzyka kryjąca się pod pojęciem VaR, tak jak wspomnieliśmy już wyżej, nie jest jednak wolna od wad, których powinniśmy być świadomi podejmując decyzję o jej stosowaniu. VaR nie poinformuje nas, jak duże mogą pojawić się straty w przypadku wystąpienia bardzo negatywnego splotu czynników, czyli w sytuacji, kiedy spółka będzie musiała zmierzyć się z pięcioma procentami najbardziej niekorzystnych zdarzeń. VaR nie wykorzystuje bowiem całej informacji, jaką mamy o możliwych stratach, a jedynie fragment tej informacji. Jest to bezpośredni skutek tego, że VaR jest po prostu percentylem rozkładu.
Mariusz Puchałka
Analityk giełdowy
Niniejsza publikacja jest publikacją handlową, została przygotowana przez ING Securities Spółka Akcyjna w Warszawie wyłącznie w celach informacyjnych i nie stanowi rekomendacji w rozumieniu przepisów „Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, lub ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715). ING Securities Spółka Akcyjna w Warszawie dołożyła należytej staranności w celu zapewnienia, iż zawarte informacje nie są błędne lub nieprawdziwe w dniu ich publikacji, jednak ING Securities Spółka Akcyjna w Warszawie i jej pracownicy nie ponoszą odpowiedzialności za ich prawdziwość i kompletność, jak również za wszelkie szkody powstałe w wyniku wykorzystania niniejszej publikacji lub zawartych w niej informacji.
Teoretycznie im większe ryzyko tym większa możliwość zysku.jednak nie zawsze się to sprawdza. Można dzielić portfel wybrać spółki z WIG 20 i częścią portfela wejść ma maluchy co czasem się opłaci.Zarówno zysk jak i stratę można uśrednić. Notowania często są kwestią spekulacji i notowań nie da się przewidzieć.
na podstawie danych przeszlych notowan mozna okreslic ogolna zaleznosc zysku od ryzyka ale tylko teoretyczna. Zysk rosnie w miare wzrostu ryzyka dla danych przeszlych niestety nie wiele mozemy powiedziec na temat danych przyszlych. Jesli ta zaleznosc z przeszlosci dobrze sprawdzalaby sie w przyszlosci nalezaloby wybrac najbardziej ryzykowne inwestycje oczekujac najwiekszego zysku. Jednak jak wynika z praktyki inwestycje o najwiejszym historycznym ryzyku wcale nie gwarantuja duzej stopy zwrotu.
miary ryzyka nie sluza do zarabiania tylko jak sama nazwa wskazuje do mierzenia ryzyka inwestycji czy danego projektu inwestycyjnego. Na podstawie tych miar mozna sklasyfikowac rozne inwestycje i na tej podstawie wybrac te ktore oferuja najmniejsze ryzyko przy szacowanym poziomie spodziewanego zysku.
np. dla inwestycji gieldowych jestesmy w stanie sporzadzic dosc dokladne miary ryzyka. Istnieja modele ktore mowia nam jakie jest prawdopodobienstwo tego ze w okreslonym czasie t indeks gieldowy danego rynku spadnie o x procent. Jednak trzeba pamietac ze od okreslenia miary ryzyka do zarabiania droga daleka. Dotyczy to takze projektow inwestycyjnych i firm.