Kontrariańskie ostrzeżenie

           Optymizm sięga zenitu. Większość amerykańskich inwestorów wierzy w kontynuację dobrej passy na Wall Street. Wbrew pozorom taka informacja może zwiastować początek czegoś zupełnie przeciwnego, czyli korekty na rynkach akcji. 

            Amerykańskie Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (AAII) co tydzień publikuje wyniki ankiety badającej nastawienie inwestorów do rynku. Ostatnie ukazały się 11 listopada i pokazały optymizm niespotykany od początku 2007r., czy czasu poprzedzającego formowanie się szczytu poprzedniej hossy. Według najnowszych danych blisko 58% ankietowanych wierzy w dalszą wspinaczkę cen, pesymistów jest ponad dwa razy mniej, neutralne stanowisko zajęło 14% przebadanych.

            Przesadny optymizm nie jest jednak dobrym zwiastunem. Dlaczego? W tym momencie zahaczamy już o rynkową psychologię i grę wbrew opinii większości, czyli tzw. podejście kontrariańskie. Otóż na rynkach finansowych większość bardzo często nie ma racji. Ma to swoje logiczne uzasadnienie. Na początku ruchu cenowego tylko garstka nielicznych, lepiej poinformowanych, bardziej doświadczonych, czy tez wprawniejszych inwestorów wierzy, iż przerodzi się on w trwalszą tendencję. Gdy rynek uporczywie podążą jednak w obranym kierunku, do grupy tej dołączają kolejni, wzmacniając, kreując i napędzając w ten sposób sam trend. Pod koniec wątpiących jest już najmniej, często wtedy pojawia się euforia bądź panika, w zależności od kierunku ruchu. Z kolei ci, którzy byli pierwsi, zaczynają w tym momencie z rynku wychodzić, realizując pokaźne zyski. Obroty sięgają wysokich wartości i tak właśnie kształtują się momenty zwrotne, szczyty bądź też dołki trendów.

           W tej chwili lwia część inwestorów przekonanych jest, że rynek będzie nadal rosnąć. Prawdopodobnie zatem wcześniej zajęli już pozycje, nakupili akcji i obserwują powiększające się zyski, bądź czekają, aż te dopiero się pojawią. Skoro jednak większość już zainwestowała, brakować zaczyna tych, którzy dopiero teraz będą kupować i dźwigać ceny jeszcze wyżej. Stan ten zbiegł się w czasie z sygnalizowanym przez oscylatory wykupieniem rynku. W teorii analizy technicznej takie sytuacje wydatnie zwiększają ryzyko wystąpienia punktów zwrotnych na giełdzie. Zaleca się wtedy uważne obserwowanie wskaźnika nastrojów, czekając na sięgnięcie poziomu szczytowego i odwrócenie tendencji, tj. spadek liczby zadeklarowanych optymistów.

           W tej chwili wskaźnik wysyła ostrzeżenie, iż przynajmniejlokalny szczyt notowań może być blisko lub nawet już go kształtujemy. Taki rozwój sytuacji znalazłby też swoje uzasadnienie w czynnikach fundamentalnych. Ostatnimi czasy pojawiły się zagrożenia wskazywane często jako przysłowiowy kamyk mogący zapoczątkować lawinę korekty i zjazd ze szczytu. Powracają problemy peryferyjnych krajów euro na czele z uginającą się pod ciężarem długu Irlandią, straszy rozgrzana chińska gospodarka z narastająca presją inflacyjną i perspektywą dalszego podnoszenia stóp procentowych.

            Historia potwierdza, iż strategia kontrariańskiego inwestowania w przeszłości sprawdzała się dość dobrze. Spójrzmy na zamieszczone poniżej wykresy. Pierwszy z nich pokazuje procent zadeklarowanych byków w ankietach przeprowadzanych przez AAII (czerwona linia jest 8-tygodniową średnią kroczącą z wartości wskaźnika), niższy notowania amerykańskiej średniej przemysłowej DJIA od początku 2007r. do dzisiaj.

Procent inwestorów deklarujących wiarę w gieldowe wzrosty w ankietach AAII 181110 - optymizm

źródło: opracowanie własne na podstawie danych AAII

                 181110 - optymizm (2)

           Poprzednio tak wielu optymistów było w pierwszych miesiącach 2007r. Nie był to wprawdzie definitywny finał wzrostów, ale sygnalizował początek kształtowania formacji szczytowej. Jak to przy końcu hossy często bywa, euforia była na tyle duża, iż wystarczyło jej do tego, by rynek podskoczył jeszcze dwa razy. Po wyznaczeniu maksimum 5-letniej zwyżki (również przy wysokim poziomie optymizmu), ostatecznie zawrócił już w dół wykresu. Później skrajne postawy inwestorów niemal dokładnie pokrywały się z osiąganiem przez średnią DJIA istotnych punktów zwrotnych. Tak było np. w lutym oraz maju 2008r. i przede wszystkim przy dnie bessy, na początku 2009r. W tedy sytuacja była dokładnie odwrotna do obecnej: poziom optymizmu spadł w okolice 20%, niedźwiedzią postawę deklarowało zaś około połowy inwestorów. Od tego momentu giełda nierównym i poprzecinanym korektami rytmem, ale jednak wytrwale i uparcie wspina się w górę, podobnie jak wskaźnik nastrojów. Teraz oddaje on bardzo duży optymizm, ostrzegając tym samym, że nadchodzi czas próby przynajmniej dla ostatniej fali wzrostów.

5 komentarzy

  1. Konflikt koreanski to tylko pare armatnich salw w kierunku poludniowo-koreanskiej wyspy. Do otwartego konflitu zbrojnego droga daleka i raczel malo prawdopodobna. Dlatego rynki jutro juz powinny zignorowac ten incydent.

  2. Ostatnio nad rynkami nazbieralo sie duzo deszczowych chmur. Kolejna podwyzka rezerw obowiazkowych w Chinach,problemy Irlandii,a teraz jeszcze zatargi militarne pomiedzy dwoma Koreami.

  3. USA ma za duzo do stracenia zeby pozwolic na takie poprostu spelnienie sie formacji glowy i ramion. Przelozenie notowan indeksow w USA na tak zwany efekt bogactwa a co za tym idzie na gospodarke jest tak duze ze politycy zrobia wszystko co moga aby kreseczka gieldowa nie spadla zbyt nisko. Maja za duzo do stracenia. Jesli chodzi o czynniki kosmiczne to oczywiscie wykluczyc nie mozna jakiegos moze nie kataklizmu ale perturbacji. Pod koniec lat 80-tych aktywnosc slonca doprowadzial do silnej awarii sieci energetycznej w Kanadzie.

  4. Jak sie spojrzy na dlugoterminowy wykres indeksu Dow Jones widac ze obecnie moze ksztaltowac sie wielkie prawe ramie jeszcze wiekszej formacji glowy i ramion. Teraz notowania tego indeksu znajduja sie na poziomie szczytow hossy internetowej. Jesli formacja glowy i ramion ktora ksztaltuje sie juz dwie dekady mialaby sie wykonac razem z jej prognozowanym potnecjalnym zasiegiem spadku musialoby dojsc do prawdziwej katastrofy i regresu cywilizacyjnego ktory na razie trudno sobie wyobrazic. Nawet chciwy sektor bankowy nie moze wywolac takiej katastrofy, to sama matka natura musialaby wstrzasnac nasza rzeczywistoscia. Czyzby przewidywana za dwa lata wyjatkowo silna aktywnosc naszej dziennej gwiazdy byla tego powodem? …miejmy jednak nadzieje ze nic takiego sie nie wydarzy.

  5. Rzeczywiscie cos magicznego w tej czerwonej kreseczce jest i skoro teraz tylu ludzi uwaza ze bedzie roslo to raczej tak sie nie stanie lub rynek przez dluzszy czas bedzie sie konsolidowal na biezacych poziomach. W koncu w pewnym uproszczeniu rynek to tylko dwie skrajne emocje chciwosc i strach. Teraz raczej dominuje chciwosc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.