Wielkimi krokami nadchodzi trzecia i ostatnia w tym roku duża prywatyzacja. Teraz swoje akcje na warszawskim parkiecie sprzedawać będzie sama GPW. Stajemy właśnie przed pytaniem, czy zaryzykować pieniądze w kolejny dużym IPO. Jeśli już się zdecydujemy pojawia się kolejny dylemat: wycofać się na debiucie czy też trzymać akcje licząc na większy zysk? Zobaczmy, co nam podpowiada przeszłość.
Atrakcyjność oferty można będzie ocenić dopiero, gdy poznamy jej szczegóły. O tych wiadomo jeszcze niewiele, ujawnią się razem z prospektem emisyjnym, który w tej chwili mielony jest przez maszynerię KNF. Na razie wiadomo, że planowana jest sprzedaż 63% akcji, a ich cena ustalona zostanie na podstawie wyników za pierwsze półrocze bieżącego roku. Zapisy dla inwestorów indywidualnych będą przyjmowane prawdopodobnie tak jak w przypadku Tauronu i PZU tzn. z ustalonym limitem sprzedaży pozwalającym znacznie ograniczyć stopę redukcji, a co za tym idzie wyeliminować konieczność lewarowania, czyli zaciągania kosztownych pożyczek pod zakup papierów. Debiut planowany jest w okolicach 9 listopada.
Wcześniej akcje GPW miały zostać sprzedane inwestorowi strategicznemu, ale transakcja nie doszła do skutku. Może to i dobrze, rodzimej giełdzie groziłaby marginalizacja. W każdym razie dzięki fiasku negocjacji teraz każdy z nas może poczuć się współwłaścicielem GPW, albo chociaż poszukać zysku przy giełdowym debiucie. GPW zachwala samą siebie, okrzykując się liderem rynków kapitałowych Europy Środkowo-Wschodniej. Wskaźniki rozwoju faktycznie pną się w górę. Obroty, kapitalizacja giełdy i ilość notowanych spółek szybko rosną (pisze o tym na naszym blogu Mariusz Puchałka: http://blog.ingsecurities.pl/2010/07/gpw-prezy-muskuly-przed-debiutem/). Sporo pomogły ostatnie duże prywatyzacje, wyraźnie poprawiając statystyki. Warszawski parkiet szerokim strumieniem zalewają też pieniądze z OFE, potencjał szybko rozwijającego się rynku wschodzącego przyciąga i zagraniczny kapitał. Perspektywy stojące przed spółką są więc interesujące. Wielkie prywatyzacje krajowych gigantów dobiegają jednak końca i teraz do dalszego rozwoju konieczne jest zachęcenie firm zagranicznych.
Zastanawiając się nad sensownością uczestnictwa w kolejnym dużym IPO zerknijmy na wykresy ukazujące ile można było zarobić/stracić na poprzednich prywatyzacjach.
Procentowy wzrost/spadek wartości akcji prywatyzowanych spółek na giełdowym debiucie
Znajoma nam już grafika (przedstawiana była na blogu przy okazji poprzednich prywatyzacji) została uzupełniona o PZU i Tauron. Wygląda nad wyraz optymistycznie. Sprzedając akcje zaraz na debiucie (obliczenia oparte są o cenę otwarcia na pierwszej sesji.) zarobić można było w przypadku 17 spółek na 21 ujętych w zestawieniu (81%), straty pojawiły się tylko 3 razy (14%), a Tauron rozpoczął giełdowe życie neutralnie.
Poprzednie dwa duże IPO w tym roku zwróciły jednak uwagę też na inną kwestię. Przyjrzyjmy się krótkiej historii ich notowań.
W pierwszym przypadku wszystko potoczyło się po myśli tych, którzy zdecydowali się na kupno papierów największego w kraju ubezpieczyciela. Akcje PZU dawały zarobić na każdym etapie swojego niedługiego giełdowego życia. Po udanym debiucie kurs ani na sekundę nie zszedł poniżej ceny emisyjnej. Nie opłacało się też pozbywać akcji zbyt wcześnie, cierpliwość została nagrodzona przez systematycznie rosnące ceny, a co za tym idzie i zyski z inwestycji. Spółka wypłaciła też dywidendę, która zwiększyła jeszcze zarobek i radość długodystansowców. Sprawa jest więc jasna, decyzja o uczestnictwie w IPO była jak najbardziej trafiona i korzystna.
W przypadku Tautronu sprawa była bardziej problematyczna, szczególnie dla tych, którzy liczyli na szybki zarobek. Akcje zadebiutowały dokładnie po takiej samej cenie, po jakiej sprzedawane były na rynku pierwotnym. Przez blisko dwa miesiące uparcie trzymały się pod kreską, z rzadka i na krótko tylko wychodząc na plusy. Minister Skarbu jednak już pierwszego dnia określił debiut mianem sukcesu, zupełnie jakoś nie biorąc pod uwagę, że inwestorzy przekładają zyski nad straty. W końcu pojawiły się jednak i te pierwsze. Przełom przyszedł pod koniec sierpnia, kiedy to w prasie pojawiać zaczęły się pozytywne rekomendacje domów maklerskich. Nawiasem mówiąc, trochę to zastanawiające. Sytuacja fundamentalna spółki nie zmieniła się przecież z dnia na dzień, a wcześniej opinie na temat perspektyw Tauronu nie były tak optymistyczne, choć wskaźniki pokazywały niedowartościowanie akcji. Czyżby więc sam szum wzbudzony przez analityków i doradców był w stanie nadać rynkowi pęd? Przypadkowa czy też nie, zbieżność obu zdarzeń nie ma znaczenia większego znaczenia. Faktem jest, iż Tauron uwolnił się wreszcie od podażowego nawisu w rejonie poziomów z emisji i kurs poszybował do góry. Tutaj też wytrwałość popłaciła. Ten, kto przetrzymał okres niepewności, narzekać nie może.
Z tegorocznych doświadczeń można zatem wywnioskować, iż akcji nie warto jednak sprzedawać od razu, ale trzymać je przynajmniej przez kilka miesięcy. Czy rzeczywiście jest to reguła sprawdzająca się w większości przypadków? Sprawdźmy. Wykresy poniżej przedstawiają kształtowanie się cen akcji po 3 i 6 miesiącach od debiutu. Punktem odniesienia nie jest już cena emisyjna, a kurs po jakim spółki debiutowały na GPW. Niebieskie (wzrost) lub białe (spadek) słupki pokazują procentową różnicę pomiędzy pierwszą ceną i giełdowym kursem 3 lub 6 miesięcy później. Dzięki temu możemy zobaczyć, czy w przeszłości bardziej popłacała szybka sprzedaż akcji, czy też inwestycja średnioterminowa.
Ponieważ spółki trafiały na parkiet w różnych momentach cyklu giełdowego porównanie ich tylko na poziomie strat i zysków byłoby mylące. Akcje, które debiutują na początku bessy pod tym względem nie mają szans w rywalizacji z tymi, które przygodę z giełdą zaczynają w środku dynamicznej hossy. Stąd warto przymierzyć je do szerokiego rynku, czyli indeksu WIG. Różnicę pomiędzy kursem spółki a zachowaniem indeksu obrazują słupki bordowe.
Procentowy wzrost\spadek kursów akcji giełdowych debiutantów po:
3-miesiącach
6-miesiącach
Co nam ukazują te wykresy? Otóż to, iż po kilku miesiącach z giełdowymi debiutantami wcale nie działo się tak dobrze, jak można by przypuszczać tylko na przykładzie PZU i Taurona. Po pierwszych 3 miesiącach notowań równo połowa spółek była wycenia drożej niż w dniu debiutu, ale już tylko 9 (45%) udało się pokonać rynek. Pół roku po debiucie wzrosły już wprawdzie ceny większości, bo 10 z 19 spółek (53%), ale z rynkiem wygrało zaledwie 5 z nich (26%).
Cóż, twardej reguły niestety nie ma. Trzymając akcje możemy ustrzelić tak korzystną okazję, jaką była po 3 miesiącach TPSA (wzrost o ponad 44%) lub po pół roku trzymania akcji Ruch (blisko 72%). Niestety możemy też wdepnąć na minę w postaci Azotów Tarnów (-31% po kwartale i –64% po dwóch!). Korzyści i straty ze średnioterminowego przetrzymywania akcji rozkładają się mnie więcej po równo, a debiutanci w przeszłości na ogół zachowywali się gorzej niż szeroki rynek. Czyli jak to zwykle z giełdą bywa: szanse na zysk zbudowane są na ryzykownych podstawach.
chyba 20% z 1tys. zł…
ponoc popyt instytucji 10krotnie przekracza emisje. jesl MSP podniesie cene dla duzych to zarobek bedzie niemale pewny i raczej wyzszy niz 10%. szkoda tylko, ze tak malo akcji na glowe przypadne. nawet 20% z 10tys. zl. to zadna rewelacja
dzisiaj podają w prasie, że redukcja sięgnie nawet 70%. to oznacza tylko 30 akcji na głowę, czyli zainwestowanie około 1200zł. nawet jak na debiucie będzie 10% to kokosów się nie zarobi 🙁
no w tym właśnie rzecz, że to będzie wiadome po czasie. ilu ekspertów, tyle zdań. wspólnym mianownikiem ich wypowiedzi jest to, że GPW da zarobić. tym więcej, im dłużej potrzymamy akcje. tyle, ze przed tauronem średnia prognoz na debiut była coś koło 10%, a początek spółki na GPW dobrze przećwiczył nerwy inwestorów…
43 zł za akcje. Kupować? Nie kupować ? 🙂
właśnie przeglądałem prospekt. spółka dobra ze stablilnymi perspektywami, choć nie jakaś rewelacja. mole miał (miała?) rację. oferta da zarobić niedużo ze względu na ograniczenia i pewnie dość dużą redukcję. jak zwykle najwięcej do przodu będą duzi
wysoko mierzysz, tylko 3 razy udalo sie tyle ugrac na prywatyzacji. w sumie czemu nie, pseudohossa trwa w najlepsze i niewazne, ze podstawy ma z papieru. teraz maja dodrukowac go jeszcze wiecej. jest szansa, ze jeszcze troche pociagnie, zanim sie sypnie…
a ja napiszę tak: po ok 3000 pln na głowę i ok 25 % na starcie!!!
o, sorry. mała korekta do poprzedniego wpisu, oczywiście mialo być nie 1200, ale 120%.:)
statystyka nie kłamie, ale uogólnia. giełda to firma specyficzna i najlepiej porównać ja do dobie podobnych. giełda londyńska czy niemiecka w niecałę dekadę po debiucie kosztowały ponad 100% więcej (dokładnie nie pamiętam ale to było chyba 1200 i 180%).
we wtorek KNF ma zatwierdzić prospekt, się przekonamy jaki będzie limit. Wygląda na to, że mole miał rację, na głowę ma to być dużo mniej niż przy tauronie i pzu.
w pelni zgadzam sie z minimaxem. w przyszlym roku zobaczymy jak naprawde wyglada nasz budzet. do wyprzedazy zostalo niewiele i dziury nie bedzie juz czym wypelniac
skoro jest taka zyskowna to poc co ja sprzedawac? no i co nam da jednorazowy zysk, ktory i tak zezre dziura budzetowa? ciekawe, co bedzie z budzetem jak nie bedzie juz co sprzedawac
jakie 10tys.!!! gpw to malenstwo w porownaniu z PZU czy nawet Tauronem. pula przypadajaca na glowe bedzie duzo mniejsza. mysle, ze ok. 2,5tys.zl.
prospekt emisyjny ma byc zatwierdzony 12 pazdizernika wiec publikacja pewnie w srode 13 pazdziernika wtedy poznamu wiecej szczegolow. Jakies 30% ma byc dla drobnych ale najwazniejsza jest cena.
Czy Prywatna Osoba a chocby nawet Minister ma prawo rozdawac Majatek Narodowy w Prywatne rece?
Przeciez to wspólne Doboro Narodowe i bez Referendum nie maja Prawa sprzedawac Kolesiom bo i tak Kasa za to po jakim czasie i tak trafi do prywatnych kieszeni.
a zona, babcia, wujek, kuzyn itd. czasami duza rodzina sie przydaje, szczegolnie jesli sama nie jest zainteresowana w IPO. zalozenie rachunku maklerskiego to teraz prosta sprawa 😉
specjalnie zbierać to chyba nie będzie trzeba. będą ograniczenia w zapisach, jak przy pzu i tauronie, max. 10tys. będzie potrzebne
koniunktura jak na razie sprzyja, czas zbierać pieniądze. stracić można i owszem, ale jeśli nawet, to niewiele, więcej jest do zyskania
no niby tak to wychodzi, ale to tylko statystyka. Takiego przestarzałego badziewia jak azoty czy police nie mozna traktować tak samo jak młodej i prężnej GPW. Fakt faktem, wiele zależy od ceny i koniunktury. Myślę, że będzie dobrze.
dla kogos kto inwestuje srednioterminowo rzeczywiscie warto bedzie potrzymac dluzej, ale dla spekulanta liczy sie roznica ceny miedzy oferta pierwotna a cena pierwszego notowania. Zreszta jak widac na powyzszych wykresach przetrzymanie spolki przez kolejne miesiace ogranicza szanse na zysk.
GPW to dobra spółka o stablinych zyskach każdego roku, wystarczy zerknąć w sprawozdania. warto będzie potrzymać dłużej
tak kobiecym okiem;) wystarczy porównac jak dużo jest zieleni i czerwieni na pierwszym wykresie, żeby wiedzieć, czy sie opłaca. nie liczy sie tylko procent (ach wy mezczyzni;)) udanych debiutów, ale i relacja potencjalnego zysku do strat, no i to nam pokazują kolorki:)
Na wykresach widac to co bylo wiadamo od dawna. Na spolkach sprzedawanych przez Skarb Panstwa najpewniejszy jest zysk na debiucie a pozniej to juz roznie bywalo. Dla MSP to moze byc powod do zadowolenia to znaczy ze sprzedali spolke po dobrej cenie nie za tanio. Dla inwestorow to powod do zmartwienia bo poczatkowy zysk na debiucie dosc czesto zamienial sie w strate.
a i owszem invest32, masz oczywiście rację, ale to, iż tak duża część debiutów przyniosła zysk nie jest chyba przypadkiem i można mówić o jakiejś regule. 80% skuteczność na rynku wtórnym to wynik wymarzony, ale mało prawdopodobny.
statystyka statystyką, ale dycydować będzie wycena samej spółki no i niestety rzecz nieprzewidywalan, czyli sytuacja na giełdzie
Biorac pod uwage pierwszy wykres statystycznie mamy 80% prawdopodobienstwo dodatniej stopy zwrotu czyli jak na rynek akcji calkiem sporo. Oczywiscie decyduje cena po jakiej beda chcieli sprzedac GPW.