Złoty pod kontrolą

           Dla obstawiających dalsze umacnianie się złotego nadeszły ciężkie czasy. Do gry włączył się bowiem NBP, który w ciągu kilku minut może zamienić dotychczasowe zyski w dotkliwe straty. Gracz to silny i  mało przewidywalny.

            Po raz pierwszy na rynek walutowy wpływać próbował polski rząd na początkku ubiegłego roku, kiedy słabość szybko tracącej złotówki zaczęła zagrażać polskiej gospodarce. Kurs euro wyrażony w rodzimej walucie sięgał wtedy historycznych maksimów w okolicach 4,90. Najpierw ostrzeżenia popłynęły z ust premiera, który publicznie uznał ówczesny kurs złotego za nieuzasadniony i nieakceptowalny, zapowiadając równocześnie możliwość działania. Poziom, przy którym owa interwencja może zostać dokonana nie został określony, co wzmogło niepewność uczestników rynku walutowego. Ostrzeżenia zmaterializowały się kilka dni później, gdy za pośrednictwem BGK na rynku walutowym sprzedana została część środków unijnych. Jak duża to była suma, nie wiadomo. Faktem jest, że trend się odwrócił i od tego czasu kurs złotego zaczął się umacniać. Zmiany kierunku nie należy raczej przypisywać działaniu władz, ale sam moment wybrany był idealnie. Po uprzednim szybkim i głębokim spadku (w ciągu zaledwie pół roku złotówka osłabiła się wobec euro o ok. 50%), kurs zatrzymał się w pobliży historycznych rekordów i na rynku zagościły wątpliwości w możliwość dalszego spadku. Działanie rządu trafiło na podatny grunt. Perspektywa ewentualnych interwencji zakłóciła stan chwiejnej równowagi, zwiększając równocześnie ryzyko obstawiających dalsze słabnięcie rodzimej waluty. To wystarczyło by wzmocnić tendencje przeciwne i przyspieszyć decyzję o odwrocie.

            Teraz mamy do czynienie z sytuacją odwrotną. Na początku tego roku kurs EUR/PLN zszedł poniżej ceny 4zł. Wkrótce pojawiać się zaczęły głosy, iż złotówka umacnia się zbyt szybko i może sprowokować działania o przeciwnym, niż poprzednio kierunku. Niepokój o niekorzystny wpływ rosnącego złotego na wzrost gospodarczy był podkreślany m.in. przez RPP. W wypowiedziach jej członków zaczął też przebijać się motyw ewentualnej interwencji. W ostatnim protokole z posiedzenia Rady pojawiły się zaskakujące sugestie o możliwości obniżenia stóp procentowych, które prowadzić miały do osłabienia krajowej waluty. Propozycja działania wbrew światowym tendencjom wprawdzie nie przetrwała, ale zapis w protokole jak najbardziej. W tym zaś przypadku słowo też ma pewną wartość.

            Później do gry włączyło się Ministerstwo Finansów i NBP. Pomiędzy wierszami komentarzy wypowiadanych 8 i 9 kwietnia rano przez wiceministra finansów Dominika Radziwiłła i wiceprezesa NBP Witolda Kozińskiego można było doszukać się zapowiedzi przyszłych działań, choć wyraźnej deklaracji nie było. W piątek, 9 kwietnia po godz.13 bank centralny poinformował w komunikacie, iż “dokonał zakupu pewnej ilości walut obcych po korzystnym kursie”. Skutkiem był kilkugroszowy, dynamiczny spadek kursu złotówki wobec głównych walut.

           W ten sposób NBP wcześniej się nie zachowywał. Bank centralny wielokrotnie podkreślał, że kurs złotego jest w pełni elastyczny i stronił od ingerowania w rynki walutowe. Teraz sytuacja się zmieniła. Trzeba przyznać, że interwencja została przeprowadzona mądrze. Nie określono ani czasu działania, ani też poziomów, których bank będzie bronił, zabezpieczając się w ten sposób przed grożbą celowego ataku.  NBP poprzez swoje działanie zaburzył stosunek sił na rynku walutowym. Pożądany efekt, jakim było zapewne zastopowanie lub spowolnienie aprecjacji rodzimej waluty, został osiągnięty. Od tego momentu złoty zaczął wyraźnie słabnąć, do dzisiaj nie osiągając poziomów sprzed interwencji. Widać to na załączonych poniżej wykresach (czerwonym kolorem zaznaczono moment interwencji). Gotowość kontynuacji takiej polityki potwierdzona została po niedawnej tragedii. A to dopiero przedsmak tego, co będzie się dziać po ewentualnym wprowadzeniu mechanizmu ERM2, przygotowującego Polskę do wprowadzenia wspólnej waluty.

EUR\PLN – wykres dzienny

28.04.10

 

EUR\PLN – wykres intraday (kwiecień)

 28.04.10(2)

 

            Długoterminowych trendów poprzez interwencje NBP, czy rządu raczej nie da się powstrzymać. Obrona określonego poziomu kursu sensu chyba nie ma, bardziej logiczne wydaje się odstraszenie spekulujących rodzimą walutą oraz utrzymywanie rynku w stanie niepewności. Teraz gracz obstawiający dalsze umacnianie złotówki, musi liczyć się ze zwiększonym ryzykiem i zastanowi się kilka razy, zanim zajmie np. krótką pozycję w EUR\PLN. 

           Kurs złotego niestety może mieć znaczenie dla kondycji GPW. Wzrostowy trend na złotówce znacząco zwiększa zyski zagranicznych inwestorów, kupujących akcje na rodzimej giełdzie. Z tego powodu może być ona  obecnie postrzegana jako mniej atrakcyjna.

8 komentarzy

  1. bolsa_de_valores,

    trzeba przyznać, że ministerstwo perfekcyjnie dopracowało rynkowy timing. I ta interwencija z lutego 09 i ta z kwietnia obecnego roku idealnie trafiła w momenty zwrotne. przypadek czy nieprawdopodobnie uzdolniony analityk na uslugach rzadu?

  2. Pakiet pomocowy a i owszem wprowadzil walutowcow w blad ale czy jest az taki dobry to mozna polemizowac. Dobry dlatego ze dziala przede wszystkim na psychike inwestorow i spekulantow doraznie odsuwajac w czasie widmo zalamania rynkow finansowych. Zly bo nie rozwiazuje problemu u zrodel. To poszczegolne kraje powinny na biezaco monitorowac stan swoich finansow aby pozniej ktos inny nie musial ponosic konsekwencji ich beztroski w tym wzgledzie. Caly zas problem polega na tym ze chodzi o pieniadze i to ogromne. Kraje ktore maja zaangazowane srodki np. w Grecji nie moga sobie pozwolic na to aby ten kraj zbankrutowal. Kazdy kolejny kryzys bedzie teraz wymagal coraz wiekszych kwot ciekawe gdzie nas to wszystko zaprowadzi.

  3. Takiej jazdy w przeciwnych kierunkach na naszej walucie wzgledem euro nie bylo juz dluzszy czas. Najpierw dynamicznie do gory teraz jeszcze gwaltowniejszy spadek. Pakiet pomocowy dla krajow zagrozonych kryzysem plynnosciowym okazal sie tak dobry ze uczestnicy rynku walutowego troche zbaranieli. Teraz jednak powinno sie nieco uspokoic i zloty/euro troche zamarudzi w okolicy 4 zł za euro.

  4. To co stalo sie na zlotym w ciagu ostatnich dni troche przypomina sytuacje z 2008 roku kiedy wiele firm zawiesilo sie na slawetnych opcjach walutowych. Teraz co prawda nie bedzie problemu opcyjnego w takim zakresie gdyz czesc firm wyszla z tego biznesu z pokazna strata, a nowe nie wchodzily. Jednak pojawia sie znowu problem dla kredytobiorcow ktorzy maja kredyty w obcej walucie. NBP chcial slabszego zlotego i stalo sie.

  5. Kiedy patrzy sie na wykres eur/pln widac golym okiem ze dalsze oslabienie zlotego wzgledem euro jest dosc prawdopodobne. Nie potrzeba znajomosci zaleznosci makro ani sledzenia wydarzen na rynkach swiatowych. Jest odwrocona formacja glowy i ramion i pokonana spadkowa linia trendu. Teraz zloty moze powahac sie troche przy poziomie 3.9 jednak dalsze oslabienie zlotego jest mozliwe.

  6. Na razie z mocnym zlotym mozemy sie pozegnac na kilka miesiecy co najmniej. Minie troche czasu zanim zobaczymy zlotego znowu ponizej 3.8 za euro. Trzeba bedzie drozej placic za pinkle do komputera. Na ceny benzyny to raczej duzego wplywu nie ma bo rozliczamy sie za paliwo z dolarach. Firmy co nadal sa zawieszone na opcjach znowu ucierpia choc juz nie tak mocno jak w 2008 roku kiedy doszlo do gwaltownego jak na rynek walutowy rajdu z poziomu 3.2 za euro do prawie 5 za euro. Teraz tylko postraszy do 4.2 za euro i tyle. W dluzszym terminie moze byc gorzej bo bedziemy mieli problemy z deficytem budzetowym i relacja zadluzenia do PKB ale to juz zupelnie inna bajka.

  7. Lepiej gdyby NBP nie bawil sie na rynku walutowym za bardzo. Teraz zloty jest w okolicy 3.9 za euro a przeciez bylo w okolicy 3 zl za euro i nikt nie biadolil. No moze poza eksporterami dla ktorych mocny zloty nie jest dobry. Widocznie NBP uznalo ze juz poziom 3.9 zl za euro jest niekorzystny dla naszej gospodarki. Ale wiekszosc spoleczenstwa raczej chce mocnego zlotego bo wtedy tansze jest zycie.

  8. Interwencja NBP moze przyniesc oczekiwany skutek z kilku powodow. Po pierwsze jest zwiekszone ryzyko dla rynkow wschodzacych przez klopoty Grecji. To zawsze powodowalo odwrot od walut tych krajow przynajmniej krotkoterminowy. Po drugie zloty od dluszego czasu umacniaj sie wzgledem euro wiec roslo ryzyko odwrocenia tendencji. Po trzecie na wykresie widac odwrocenie notowan. Teraz potrzeba tylko wzrostu powyzej linii trendu i za wakacje zagraniczne trzeba bedzie placic drozej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.