A długi rosną… rosną, rosną…

            Nie masz niespłaconych kredytów bankowych, chwilówek, nie kupowałeś nic na raty. Nie pożyczałeś nawet od znajomych i rodziny. Myśląc, że nie masz długów do spłacenia, żyjesz w błogiej nieświadomości. Każdy z nas winien jest ponad 17tys.zł., z czego 133zł pożyczył w ostatnim miesiącu.

Państwa na debecie

            Określenia „deficyt budżetowy” czy „dług publiczny” za sprawą Grecji biją w ostatnich czasach rekordy popularności w mediach, a światowe rynki finansowe przyprawiają o nerwowe drgawki. Nic dziwnego, zadłużenie państw regularnie rosło w czasach gospodarczej prosperity, a w kryzysie przyspieszeniem dorównało bolidom F1. Nasza ojczyzna nie jest bynajmniej wyjątkiem i zadłużenie skarbu państwa też regularnie się powiększa, choć do poziomów Grecji jeszcze sporo nam brakuje, a i na tle innych krajów Starego Kontynentu prezentujemy się całkiem nieźle. W tym roku dziura budżetowa będzie jednak rekordowo szeroka (prognozy opiewają na 52,2mld zł.).

            Ministerstwo finansów podało wczoraj, iż na koniec lutego oficjalne zadłużenie Skarbu Państwa wyniosło 657mld 996mln zł. Według szacunków GUS, w zeszłym roku liczba ludności naszego kraju była równa 38 mln 173 tysiącom osób. Statystycznie rzecz ujmując każdy z nas, nie wyłączając starców i niemowląt, winien jest więc pożyczkodawcom państwa 17 237 zł., z czego w lutym dorzuciliśmy 133,16zł.  Przyjmując model 2+2, na każdą taką rodzinę przypada niemal 70tys. zł długu (dokładnie 68948zł). To już jest suma, za która można kupić nowy i to całkiem niezły samochód. Dług ten ciąży na każdym z nas, jest to też rachunek wystawiany przyszłym pokoleniom. Jego obsługa wymaga też coraz większych pieniędzy W tym roku wydać trzeba będzie na to ok. 34,9mld zł. (915zł na głowę). Dla porównania planowane roczne wydatki na szkolnictwo wyższe, to „zaledwie” 11,5mld zł., a obronę narodową 18,8mld zł.

 dług - 21.04.10

 

 dług - 21.04.10 (2)

 Źródło: Money.pl na podstawie danych NBP, GUS i Ministerstwa Finansów

 Gdzie jest granica?

           Perspektyw na zmianę tendencji do powiększania zobowiązań państwa nie widać. Dług sukcesywnie rośnie w wymiarze nominalnym, a w ostatnich latach i w relacji do PKB. Dobra koniunktura też może nie wystarczyć, od 1991r. nie było w Polsce nadwyżki finansowej, mogącej pomniejszyć wartość zobowiązań państwa. Budżet cały czas był na minusie, dodając kolejne mld złotych do ciężaru zadłużenia.

            Do tego dołożyć trzeba zaciemnienie finansów publicznych objawiające się w stosowaniu różnych tricków i zabiegów awaryjnie wyrzucających część zobowiązań poza budżet. Efektem jest systematyczne powiększanie różnic w wielkości długu w zależności od stosowanych miar zadłużenia. Faktycznego stanu zmienić to nie może, ale dla ministerstwa istotna jest liczba w zapisach księgowych, bo ona rzutuje na przyszłe możliwości w kształtowaniu wydatków państwa. Ochronę przed nadmiernym zadłużaniem zapewnia nam Konstytucja mówiąca, iż: nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie, których państwowy dług publiczny przekroczy 3/5 wartości rocznego produktu krajowego bruttoi ustawa o finansach publicznych wprowadzająca trzy progi ostrożnościowe zadłużenia sektora finansów publicznych w wysokości 50%, 55% i 60% PKB. Przekroczenie kolejnych progów wiązałoby się z coraz większymi obostrzeniami przy konstruowaniu przyszłych budżetów, w tym z ograniczaniem wydatków. Z założenia bariery te mają wymusić na rządzących działania i reformy zmierzające do ograniczenia deficytu budżetowego. Problem w tym, że nawet ustawę zasadniczą można zmienić, nie mówiąc już o tej „zwykłej”, a zakusy już się pojawiły.

            Drugą instancja blokującą wzrost długu może być Komisja europejska. Nie będzie ona jednak interweniować, póki dług nie przekroczy poziomu 60proc. PKB. Deficyt budżetowy wyższy niż 3proc. PKB i zadłużenie przekraczające 60proc. PKB byłoby równoznaczne z niespełnieniem fiskalnych kryteriów z Maastricht, koniecznych do przyjęcia wspólnej waluty.

12 komentarzy

  1. avatar

    Pakiet pomocowy dla Grecji juz ustalony ciekawe co na to euro/dolar, dzisiaj nie widac optymizmu na tym rynku. inwestorzy wiedza ze deklaracja pomocy dla Grecji niczego nie zalatwi poza doraznym gaszeniem pozaru na jednym skrawku unii walutowej a plona juz nastepne. Nie wiadomo takze czy Grekom uda sie skutecznie naprawic swoje finanse bo jest zdecydowany sprzeciw silnych zwiazkow zawodowych i wiekszosci spoleczenstwa. Ciezkie zycie bedzie mial Papandreu przez najblizsze miesiace.

  2. avatar

    wspolna waluta jeszcze dlugo bedzie srodkiem platniczym wymienialnym na inne waluty. W zasadzie nie ma alternatywy dla euro. Bo niby co ma sie stac Niemcy maja wrocic do marki ?. Tego procesu nie da sie odwrocic. Natomiast ze wzgledu na wybryki niektorch krajow strefy euro, euro ucierpi wzgledem dolara. Zreszta taki proces widac juz od konca 2009 roku kiedy euro caly czas traci do dolara. Wszystko wskazuje na to ze za kilka miesiecy bedziemy testowali 1.2 dolara za euro. A w dalszej perspektywie moze byc 1:1 euro dolar czyli tak jak bylo pod koniec 2002 roku.

  3. avatar

    Moim zdaniem Grecja powinna dostac fige z makiem za swoje wybryki budzetowe. W tym kraju pensja przecietnego urzednika panstwowego wyglada calkiem okazale a i podwyzki ostatnio tez nie byly male. Grecy po prostu nie potrafia zyc oszczednie na miare swoich mozliwosci. Ta sytuacja wzmocni postawe wedlug ktorej inne kraje tez nie beda sie przykladaly do swoich budzetow bo przyjedzie dobry wujek z MFW i wylozy kase. Mamy chyba poczatek konca unii walutowej.

  4. avatar

    teraz rynek mocno nie poleci no chyba ze sypna sie finanse krajow PIGS wtedy bedzie zadyma i ucierpia rynki na calym swiecie. Bankowcy wiedza czym to grozi i raczej do tego nie dopuszcza

  5. avatar

    Agencje ratingowe wziely sie za Grecje i obnizyly jej rating. Teraz obsluga zadluzenia mocno Grecji wzrosnie a w maju musza pozyskac sporo kasy zeby splacic poprzednie dlugi. Bedzie goraco na rynkach w najblizszym czasie. Jesli w dol pojada tez oceny innych krajow mozemy miec poczatek tak dlugo oczekiwanej korekty.

  6. avatar

    …budzet bez deficytu chyba nie jest mozliwy w naszych warunkach. Predzej pomajstruja w tych swoich ksiegach rachunkowych niz pozwolna na przekroczenie progow ostroznosciowych. Gra idzie a tak duza stawke (glosy wyborcow) ze bedzie dobrze…na papierze

  7. avatar

    Dlugi naszego kraju rosna jednak jesli patrzec na to w relacji do PKB to nie jest tak zle. Generalnie w relacji do PKB zadluzenie rosnie zdecydowanie wolniej. Jedyny problem mozemy miec z przekroczeniem progow ostroznosciowych i tu robi sie niebezpiecznie. Jesli zadluzenie wsrosnie powyzej 55% to na rok nastepny musi byc budzet zrownowazony czyli bez deficytu.

  8. avatar

    Problemy z dlugami ma wiekszosc krajow unii i sytuacja ta szybko sie nie zmieni. Obecnie laczny deficyt finansow publicznych unii wynosi 6.3% co jest najwyzszym wskazaniem od ponad 10 lat. Przoduja Irlandia i Grecja ale takze Wlk. Brytania i Hiszpania jest na sporym minusie. Spirala zadluzenia dla tych krajow juz sie kreci ciekawe kiedy peknie.

  9. avatar

    Nasz rzad nie ma za bardzo wyjscia z tej sytuacji. Znaczna czesc wydatkow jest uwarunkowana prawnie i sa to wydatki sztywne ktorych nie bardzo mozna zmniejszyc. Czesc obciazen wynika z przywilejow pewnych grup spolecznych ktorych tez sie nie da szybko zredukowac.

  10. avatar

    Sytuacja naszego kraju i wielu innych przypomina klienta na kredytach chwilowkach. Zeby splacic poprzednia pozyczke musi brac nastepna, a zeby splacic te bierze kolejna i tak w kolko coraz bardziej pograzajac sie w dlugach az w koncu przychodzi komornik i zabiera telewizor:). Ciekawe kiedy nam zabiora telewizor ?

  11. avatar

    Jesli tak dalej pojdzie to euro jeszcze dlugo nie zagosci w naszych portfelach. Problem polega na tym ze kolejne ekipy rzadowe nie chca reformowac finansow panstwa bo to oznacza wyrzeczenia po stronie spoleczesntwa (zamrozenie lub obnizenie plac w sferze budzetowej,ograniczenie inwestycji,reforma KRUS…itd). Narazie rzadna ekipa rzadowa sie na to nie zdecydowala i w przyszlosci nie zdecyduje. Dopoki mozna lawirwac na granicy lub zmieniac prawo dostosowujac je do potrzeb nie bedzie reform. Zmierzamy powoli acz kolwiek dosc konsekwentnie w kierunku scenariusza greckiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.