Trudny kryzysowy okres ostatnich dwóch lat pokazał, że gospodarkę światową łączy coraz więcej zależności. Wyrastają również nowe potęgi gospodarcze, które mają (lub chcą) mieć coś do powiedzenia w kwestii globalnych rozwiązań. Jednak wydarzenia z początku tego roku zdaje się, że wciąż nam uświadamiają, że ważne decyzje należą przede wszystkim do „starych” potęg gospodarczych, czyli przede wszystkim do USA.
Tezę tę potwierdzają przedstawione i już zaakceptowane decyzje odnośnie zmian w regulacjach dotyczących systemu bankowego, które w styczniu br. przygotowała administracja prezydenta Baracka Obamy. Publicyści wskazują na fakty z ostatniego roku. Odbyło się bowiem kilka spotkań grupy G8, miało miejsce kilka szczytów G20, spotkań Bazylejskiego Komitetu ds. Nadzoru Bankowego, powstało kilka tysięcy artykułów akademickich i prasowych itd. – i nic z tego praktycznie nie wynikło. Rynek czekał, ale nie doczekał się decyzji, których celem miałoby być ratowanie poprzez reformy światowego systemu finansowego. Decyzje te w styczniu br. przedstawił natomiast amerykański prezydent Barack Obama, przypominając światu, że Ameryka nadal rządzi światem.
Zamierzeniem Baracka Obamy jest stworzenie bardziej restrykcyjnych regulacji odpowiedzialnych za funkcjonowanie sektora finansowego, aby ten nadal mógł odrywać znaczącą rolę w gospodarce Stanów Zjednoczonych. Nieuniknione, że pozycja sektora finansowego będzie jednak słabsza, na co wpłynie szereg ograniczeń takich jak m.in. kontrola najbardziej ryzykownych inwestycji. Ograniczane będą działania mogące wpłynąć na destabilizację systemu finansowego. Głębokie reformy poprzez redukcję ryzyka i usunięcie luk prawnych, mają na celu nie dopuścić w przyszłości do „niezdrowej” sytuacji, która doprowadziła USA do największego od roku 1930 kryzysu finansowego.
Z kolei na naszym podwórku, nowe regulacje mają ograniczyć złe długi. Komisja Nadzoru Finansowego zajmowała się ostatnio tzw. projektem „rekomendacji T” dotyczącym sposobu badania zdolności kredytowej. Celem wprowadzenia rekomendacji jest ograniczenie ryzyka wzrostu kredytów zagrożonych. W końcu 2009 r. złe kredyty stanowiły 7,6 proc. całkowitego należności krajowych banków – wynika z nowych danych NBP. W IV kwartale udział należności zagrożonych wzrósł o 0,6 pkt proc.
Poniższy wykres przedstawia wartość kredytów zagrożonych w portfelu polskich banków na koniec 2009 r. Ogólna kwota należności zagrożonych banków przekroczyła 48,4 mld zł. To ponad dwa razy więcej niż we wrześniu 2008 r.
Mariusz Puchałka
Analityk giełdowy
Niniejsza publikacja jest publikacją handlową, została przygotowana przez ING Securities Spółka Akcyjna w Warszawie wyłącznie w celach informacyjnych i nie stanowi rekomendacji w rozumieniu przepisów „Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, lub ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715). ING Securities Spółka Akcyjna w Warszawie dołożyła należytej staranności w celu zapewnienia, iż zawarte informacje nie są błędne lub nieprawdziwe w dniu ich publikacji, jednak ING Securities Spółka Akcyjna w Warszawie i jej pracownicy nie ponoszą odpowiedzialności za ich prawdziwość i kompletność, jak również za wszelkie szkody powstałe w wyniku wykorzystania niniejszej publikacji lub zawartych w niej informacji.
dlug czyli kredyt jest potrzebny i przecietnemu kowalskiemu i calym krajom…sek w tym zeby nie przecholowac. Sam korzystam czasami z dzwigni finansowej a jak czuje ze mnie za bardzo kusi do sobie daje spokoj. Wielu ludzi jednak nie potrafi sie zdycyplinowac i biora (oprocz oczywiscie kredytu hipotecznego ktory jest w modzie) kredycik na nowe wypasne autko, jak przyjdzie lato to trzeba z rodzina pojechac w cieple kraje wiec kolejny kredycik… i jakos sie to kreci.
to oczywiscie wazny parametr z punktu widzenia sektora bankowego ale wazniejszym z punktu widzenia kraju (co pokazuje przyklad Grecji) jest calkowite zadluzenie Skarbu Panstwa ktore wynosi teraz dla Polski 631 mld zł. Zapadalnosc papierow dluznych spadla w ciagu ostatnich 12 m-cy z 4.23 roku do 4.08 roku, oj zaczyna robic sie goraco:). Im krotszy okres zapadalnosci tym niespokojnieszy sen ministra finansow…
ale chyba jakos to bedzie, w koncu mamy zadatki na malego tygryska Europy:).
w przeciwienstwie do tzw. panstw rozwinietych to pod wzgledem tego kryterium mamy jeszcze spory zapas. Tam udzial kredytow zagrozonych jest wiekszy bo tez wiecej ludzi korzysta z kredytow i wszelkiego rodzaju pozyczek,kart kredytowych itp.
kredyt to fajna rzecz, mozna wejsc do banku i pozyczyc kase na wymarzone autko,zestaw telewizji domowej czy wybrac sie na wczasy z rodzina do zagranicznego kurortu. Nie ma co narzekac zeby tak jeszcze mozna bylo tylko negocjowac z bankowcami oprocentowanie. A tak mamy dyktature jednej strony ktora troszke nas skubie na tych kredytach.
udzial kredytow zagrozonych to taki sam parametr podlegajacy fluktuacji jak inne wskazniki makro. Jak jest dobrze to banki dosc latwo udzielaja kredytow przymykajac oko na jakosc klientow i potem rob sie goroaco.
kiedy zagladam do skrzynki pocztowej to nie ma tygodnia zeby sie tam nie znalazl kuszacy folder reklamowy jakiejs firmy krzak co to pozyczyla pare milionow i dawaj udzielac kredytow na lewo i prawo bez zabezpieczen,bez histori kredytowej i dla klientow z wpisem do BIK. To i dobrze i zle. Dobrze dla tych co musza pozyczyc i w banku kredytu nie dostana, zle bo odsetki ktore karza sobie placic te firmy to prawdziwa lichwa zeby nie powiedziec zlodziejstwo… ale w koncu mamy kapitalizm i wolny rynek.
Powyzsza sytuacja jest napewno niepokojaca jednak polski system bankowy to jeden z bezpieczniejszych pod tym wzgledem w Europie. Szczegolnie jesli chodzi o kredyty hipoteczne. To prawdziwa oaza spokoju i bezpieczenstwa dla bankow. Klienci w obawie o dobro podstawowe jakim jest mieszkanie w miare regularnie placa raty wiec banki walcza o te kredyty jak lwy. To dlugotrwale i dosc stabilne zrodlo dochodow.
Natomiast pozostake kredyty na cele gospodarcze,pozyczki i zadluzenie na kartach kredytowych to juz bardziej ryzykowny biznes.